Lozione K – opinie o odsiwiaczu, który nie pomógł

Mój problem z siwieniem rozpoczął się stosunkowo niedawno. Jeszcze niecały rok temu miałem bujną, brązową czuprynę, lecz z dnia na dzień zacząłem zauważać pojedyncze siwe włosy. Możliwe że był to efekt problemów jakie w tamtym okresie spiętrzyły się w moim życiu. Problemy w firmie którą prowadzę, kłopoty w małżeństwie, choroba mojej mamy – to wszystko nie dawało mi spać po nocach i powodowało że z dnia na dzień czułem się coraz bardziej zmęczony, zestresowany, można nawet powiedzieć że wyczerpany. Nie dbałem o to jak się odżywiam, ile godzin śpię. Szybko podupadłem na zdrowiu. Zaczęły się kłopoty z wysokim ciśnieniem, anemią, przewlekłym zmęczeniem. Któregoś dnia, po kąpieli wieczorem, podczas golenia, zauważyłem na mojej głowie pierwsze siwe włosy. Pomyślałem – niemożliwe, przecież mam dopiero 32 lata!

Lozione K

Odsiwiacz Lozione K opinie miał na tyle dobre, że go kupiłem.

Wtedy jeszcze nie stanowiło to dla mnie problemu, włosów było niewiele i były mało widoczne. Z tygodnia na tydzień problem się pogłębiał. Siwiałem w zastraszająco szybkim tempie. Wyglądem przypominałem nie mężczyznę w sile wieku ale podstarzałego dziadka, z pewnością wyglądałem na dziesięć/piętnaście lat więcej. Zauważyła to nawet moja żona – z którą niestety nie układało mi się najlepiej.

To był moment w którym postanowiłem temu przeciwdziałać.

Chciałem zapobiec przedwczesnemu siwieniu, no i oczywiście chciałem podobać się mojej żonie. Kupiłem podobno najlepiej sprzedający się w Europie odsiwiacz Lozione K. Jak wyczytałem w internecie produkt ten nie posiadał w swoim składzie żadnych sztucznych składników ani wody utlenionej. Miał działać szybko i bezboleśnie już od pierwszego stosowania – tak jak lubię. Dostosowałem się do wszystkich zaleceń producenta od samego początku.

Po pierwszym użyciu moje włosy rzeczywiście zmieniły lekko barwę, niestety nie było to działanie trwałe, efekt nie utrzymał się długo. Po dłuższym stosowaniu skóra głowy stała się podrażniona, lekko czerwona, do tego czułem lekkie pieczenie, natomiast moje włosy co prawda przez chwilę wracały do koloru sprzed roku, jednak ja czułem że potrzebuję czegoś naprawdę skutecznego i trwałego. Przez miesiąc kuracji zużyłem bardzo dużą ilość produktu i żałowałem tego, czułem że wyrzuciłem pieniądze w błoto.

Dzięki żonie trafiłem na coś lepszego

Moja żona nie mogła powoli tego znieść, skutkiem czego na urodziny dostałem od niej inny odsiwiacz – tabletki Gray Protect (#aktualizacja – ze względu na dużą ilość zapytań o źródło zakupu, to żona kupiła tabletki tutaj – https://grayprotect.pl/). Byłem sceptycznie nastawiony, jednak postanowiłem spróbować. Ten odsiwiacz był w postaci tabletek, miał działać nie tylko od zewnątrz ale też od wewnątrz mojego organizmu. W swoim składzie miał biotynę oraz czarne jagody, które jak kiedyś słyszałem były świetnym źródłem witamin takich jak A, B1 czy B2. Po pierwszym miesiącu stosowania problem przestał się nasilać a ja zacząłem wierzyć we własne siły i we własną atrakcyjność. Moje włosy zaczęły wyglądać zdrowo, były też pełne naturalnego koloru a siwych było coraz mniej. Ponadto pojawiały się nowe włosy, czego kompletnie się nie spodziewałem i nawet nie oczekiwałem. Jestem bardzo zadowolony z odsiwiacza Gray Protect, z całą pewnością będę polecał go swoim znajomym oraz rodzinie.

gray protect